OSTEOSARCOMA- ten okrutny nowotwór odebrał życie naszemu Ukochanemu Synowi.
W tydzień po odebraniu świadectwa szkolnego ukończenia 2 klasy gimnazjum zdiagnozowano u Mikołaja nowotwór kości udowej z przerzutami do płuc. Był to dla nas szok…
Nie mogliśmy uwierzyć że chłopiec pełen życia, aktywny pływak, zapalony rowerzysta. Chłopak ze zdolnościami muzycznymi, urodzony aktor, szalenie przystojny i bardzo lubiany z masą planów na przyszłość mógł zachorować na tak przerażająco brzmiącą chorobę.
Pomimo zaawansowania choroby Mikołaj walczył, miał ogromną wiarę w powodzenie w leczeniu. W trzy miesiące po chemioterapii, którą Mikołaj znosił bardzo dzielnie, konieczna była amputacja nogi.
Przyjął tą informację z pełną powagą i świadomością, że to jest cena jaką musi zapłacić, aby wygrać z nowotworem.
Chemioterapia go wyniszczała, ale nie odebrała mu pogody ducha i poczucia humoru.
Mikuś z godnością zaakceptował swoją zmianę fizyczną, dzielnie stawiał czoła ciekawskim spojrzeniom na ulicy. Udało mu się nawet kilka razy wyjść do kina czy na pizzę.
Miał nauczanie w domu, a kontaktem ze światem byli dla Niego nauczyciele, przyjaciółka i kontakty telefoniczne z kolegami.
Niestety po półrocznym leczeniu okazało się że, chemioterapia jest nieskuteczna a choroba nadal postępuje.
Zmieniono rodzaj chemioterapii. W tym czasie Mikołaj uczył się, bo chciał dostać się do dobrego liceum, ograniczył aktywność, aby nie narażać się na infekcje i osłabienie organizmu. Wolny czas spędzał na tym co kochał najbardziej: gra na gitarze, na komputerze oraz śpiewanie z dziewczyną kawałków Adelle.
W marcu – po 9 miesiącach od diagnozy lekarze przedstawili nam informację, że medycyna w kraju i zagranicą nie jest w stanie zapanować nad chorobą.
Wtedy Mikołaj został podopiecznym Domowego Hospicjum Dziecięcego „Promyczek”
Nie wierzyliśmy w przedstawiony scenariusz ani my – rodzice, ani Mikołaj. Jego samopoczucie z dnia na dzień się poprawiało, obawy lekarzy o ogromne problemy oddechowe okazały się bezpodstawne. Mikołaj czuł się fantastycznie. Planował zakup protezy, aby zatańczyć na balu gimnazjalnym, marzył o pójściu na basen, planowaliśmy wspólne wakacje. Nic nie wskazywało, aby to się miało nie udać. Już myśleliśmy, że stał się cud.
Miesiąc później Mikuś zaczął uskarżać się na bóle głowy- diagnoza: przerzut do mózgu.
10 dni później Mikołaj przegrał heroiczną walkę z chorobą. Miał tylko 15 lat.
Przez te najtrudniejsze 10 dni byli z nami dzień i noc pracownicy Hospicjum- pielęgniarki, lekarze i ksiądz Paweł.
Jesteśmy Wam ogromnie wdzięczni, że oprócz pomocy Mikołajowi i ulżeniu w cierpieniu, pomagaliście nam zmierzyć się z tym dramatem. Mieliśmy nieustająco poczucie, że Mikołaj i my jesteśmy dla Was najważniejsi.
Wsparcie psychologiczne jakie otrzymaliśmy od Księdza i pogadanki z panią Elą pozwoliły nam nie zwariować, a dzielnie wspierać Mikołaja do ostatniego tchnienia.
Mikusiu. czujemy ogromny ból i pustkę, ale jesteśmy przepełnieni miłością i dumą, że mogliśmy być Twoimi rodzicami.
Kochanie, teraz nie możemy już Cię przytulić, lecz na zawsze pozostaniesz w naszych sercach, ze swoimi gestami, śmiechem i wspomnieniami przeżytych wspólnie chwil.
Rodzice Mikołaja- Monika i Jacek